Błędy terapeutów i rodziców podczas pracy z dzieckiem ze spektrum autyzmu.
BŁĘDY TERAPEUTÓW I RODZICÓW PODCZAS PRACY Z DZIECKIEM Z AUTYZMEM.
Autyzm jest obsesyjnym “zaburzeniem”, więc z taką samą siłą jaką autysta walczy o swój świat (jego świat jak taki sam jak nasz, tylko autysta postrzega go inaczej), musimy wkraczać w jego progi rozbijając kolejne mury. Gdy trafiamy na opór jednego to idziemy w innym kierunku do kolejnego z nadzieją, że tamten nie wytrzyma. Oczywiście jednocześnie myśląc o tym, aby dziecku nie zrobić krzywdy, czyli działając rozsądnie . W pracy z autystą działamy intuicyjnie. Jest to rozgrywka psychologiczna.
Autyzm jest skomplikowanym zaburzeniem i tu nic nie jest proste. Z mojego doświadczenia wynika, że są liczne, nieustająco powtarzające się błędy, które rodzice i czasem terapeuci popełniają, podczas pracy z autystą.
Zaczniemy od najważniejszej rzeczy, czyli:
1. Nadmierne wyręczanie dziecka.
Prawie każda dorosła osoba ma bardzo mocny impuls nadmiernego pomagania dziecku i wyręczania (nieświadomie robimy dziecku krzywdę). Przeważnie autyści wykonują swoje czynności w mega wolnym tempie, więc dorosły chcąc pospieszyć kopie sobie dołek. Pewna babcia z wizyta u wnuczka autysty, nie mogła patrzeć jak chłopiec wolno je, więc go podkarmiała. Babcia wyjechała, a mama męczyła się, aby chłopiec łaskawie wziął do ręki ponownie łyżkę. Bycie samodzielnym jest podstawą właściwego funkcjonowania dziecka, wiec jeśli nawet trwa to pół dnia to konsekwentnie czekamy i mobilizujemy dziecko ewentualnie pomagając ale… pomoc stopniowo wycofując umożliwiając dziecku większą samodzielność.
2. Podporządkowywanie się rytuałom dziecka i brak różnego rodzaju zmian.
Moje dziecko krzyczy. Wszystko przełamujemy stopniowo np. gdy dziecko nie chciało wchodzić do auta to wkładamy do środka coś na czym mu zależy i jest to tylko wejście po dany przedmiot. To samo podczas wkładania np. rączek do ryżu.
3. Zbyt duży nacisk na zbędne rzeczy.
Poszukiwanie cudownego lekarstwa zamiast skupianie się nad tym co możemy osiągnąć w danym czasie i co jest realne. Jak widzę, albo słyszę, że rodzice szukają pieniędzy na wyjazd do Egiptu, na terapię z delfinami, to pytam takich ludzi, a co robicie w ciągu roku? Na co oni odpowiadają nic, przecież delfiny pomogą. Bzdura, czy delfiny mówią ludzkim głosem? Ale to temat rzeka, może innym razem.
4. Próba pójścia z programem dla dzieci opóźnionych rozwojowo.
Autyzm to intuicyjne poszukiwanie polegające na dużej ilości obserwacji dziecka. Znajdywanie mocnych stron oraz wykorzystaniu tego w terapii i w nauce. Uczymy w pierwszej kolejności to co jest łatwiejsze. Bez sensu jest wałkowanie ” nad, pod, obok” lub rozróżnianie mama- tata, gdy dziecka umysł na tym etapie rozwojowym nie jest wstanie tego pojąć . Lepiej jest aby dziecko wzbogaciło słownictwo o nowe rzeczowniki, niż wałkować coś co jest zupełną abstrakcją. Język musi być użyteczny i komunikatywny.
5. Zbyt duża ilość terapeutów.
Każdy inaczej tłumaczy i w głowie dziecka czasami powstaje więcej chaosu niż pożytku np. chłopiec w domu świetnie rozróżniał sylaby, głoski i litery i nagle powstał problem. Okazało się, że w szkole są te części wyrazu inaczej pokazywane. My obrazowaliśmy sylaby – klaszcząc, głoski – liczyliśmy na palcach, a litery pokazując.
6. Nakładanie słabego nacisku na rodziców.
Uczenie ich jak postępować z dzieckiem, co robić, jak się zachowywać, Ogólnie brak wsparcia dla rodziców. Mam trochę odczucie jakby traktowano ich trochę ignorując, a tak naprawdę rodzic ma największe pole manipulacji dzieckiem i uczenia go, ponieważ spędza z dzieckiem najwięcej czasu i to on musi sobie radzić w najtrudniejszych niespodziewanych sytuacjach i niejednokrotnie z samym sobą. Czasem wyjście do sklepu po bułki z autysta to wyprawa na księżyc.
7. Zbyt mała współpraca pomiędzy terapeutami, nauczycielami i rodzicami.
Brak wymiany wniosków i opinii na temat dziecka (jego umiejętności i przebiegającej terapii). Niestety powoduje to, że każdy zaczyna od początku .
8. Bardzo szybkie zniechęcanie się, gdy nie ma widocznych efektów.
Brak wiary w to, że da się to zrobić i uda się. Niedostrzeganie i niedocenianie nawet tych najdrobniejszych zmian u dziecka. Tu świat kręci się wokół drobnostek.
9. Dawanie dziecku oczywistych zadań np. umieść (narysuj)
– słońce nad domem
– liście na drzewie
– psa w budzie
Aby mieć pewność że dziecko rozumie dajemy absurdy typu umieść:
– słońce na dachu
– liście w budzie
– chmury na trawie itp.
10. Chodzenie utartymi ścieżkami.
Robimy tak, po to aby dziecko było zadowolone nie krzyczało i omijanie nowych np. publicznych miejsc typu sklepy, restauracje. Wierzcie mi, że o wiele łatwiej pójść z małym krzykaczem niż z dorosłym. Dziecko pomimo tego, że jest przyzwyczajone do przebywania w różnych publicznych miejscach, to czasami musimy rezygnować, gdy jest gorsza kondycja, bo wyobraźcie sobie chłopca wysokiego wzrostu np. krzyczącego i skaczącego np. w galerii. Małe dziecko utrzymamy i zdecydowanie mniej rzuca się w oczy – po prostu zwykła histeria. Gdy przyzwyczajania nie rozpoczniemy od małego to myślę, że potem będzie już za późno .
11. Zbyt mała ilość ruchu.
Niestety większość zajęć jest siedząca. Do tego okazuje się, że na wf-e czy PE dziecko nie ćwiczy, bo krzyczy i nie chce. Najciekawsze jest to, że nie próbuje się nic z tym zrobić. Przecież ruch to podstawa dobrego funkcjonowania organizmu i przede wszystkim współpraca. Dziecko będzie bardziej sprawne jeśli będzie ćwiczyło ruchowo (rzuty do obręczy, huśtanie na małpkę, ciągnięcie w kocu trzymając uchwyty, kozłowanie, grę w badminghtona, różnego rodzaju skakanie, skakanie przez skakankę, rzuty różnymi piłkami, taczki a nawet mamy za sobą pierwsze fikołki).
12. Ogólny brak zrozumienia dla tego zaburzenia, bo autyzm to nie choroba.
Rodzice dzieci z zaburzeniami rozwojowymi typu autyzm, czy ADHD zbyt często (niestety) nie mają wsparcia wśród osób/specjalistów, którzy powinni wspierać ich w tej i tak trudnej sytuacji. Rodzina/ dziadkowie/ wujostwo często rozluźniają kontakty, bo mają dość słuchania nieustannego piszczenia, czy krzyków. W sklepie rodzice słyszą: „Jak bym mu przylał, to od razu by się uciszył”. Można przytaczać mnóstwo takich przykładów. Niby wiedza o autyzmie jest większa i świadomość społeczna także, ale to wciąż zbyt mało.
13. Schematy w uzupełnianiu zadań.
Np. wpisywanie w całym dyktandzie tej samej pojedynczej litery “u”. Dziecko wtedy nie myśli i wpisuje schematycznie. Takie dyktanda u jednego autysty spowodowały, że gdy np. miał uzupełnić literkę “ż” w wyrazie _aba to wpisywał “u”.
Błędem jest wcześniejsze omawianie sprawdzianu – testu z autystą, który ma świetną pamięć fotograficzną i każde pokazanie miejsca do zaznaczenia rejestruje bez rozumienia całości tekstu. Ja w pewnym momencie nie dając rady w przygotowaniu Łukasza do sprawdzianów wykorzystałam tą umiejętność i kolorowaliśmy odpowiedzi na te same kolory . Łukasz łączył prawidłowe odpowiedzi nie znając tekstu
15. Zajęcia 30 minutowe raz w tygodniu.
Nie zdąży się rozkręcić ani terapeuta ani tym bardziej dziecko autystyczne. Mobilizacja autystyka do współpracy trwała czasami nawet cały dzień. Terapia wakacyjna, obozy rehabilitacyjne, choć przez cały rok dziecko nie widziało terapeuty, to straszne. Dziecko z zaburzeniem rozwoju musi być zaopatrzone terapeutycznie ze wszystkich stron. Najczęstsze potrzeby autystyków to: terapia logopedyczna, SI, terapia ręki, dietetyk, zajęcia z psychologiem i inne. Praca terapeutów to jedno, ale największa praca do wykonania leży po stronie rodziny, rodziców oraz rodzeństwa. Tak rodzeństwa, gdyż niejednokrotnie sprawdziło się, iż starsza siostra lub brat, okazał się najlepszym terapeutą dla autystyka.
16. Mała ilość pochwał.
A to powadzi do tego, że pojawia się przemęczenie, niezadowolenie i zbyt mała ilość wygłupów, ruchu i zabaw. Nie dlatego, że nie chce się, ale brak siły. To trudne, kiedy jest się wykończonym fizycznie i psychicznie. Mając na głowie dom, prace zawodową i dziecko z zaburzeniem rozwoju. Na swoje potrzeby nie ma już czasu, ani siły.
17. Zbyt szybkie popadanie w złość, brak cierpliwości i konsekwencji.
Zmęczenie, wykończenie psychiczne i fizyczne sprawia, że rodzice wpadają szybko w złość. Czasami w zwyczajnych, codziennych sytuacjach, przy podejmowaniu prostych decyzji (zjem kanapkę z serem, a nie z szynką) denerwują się. Takie sytuacje odbijają się na zdrowiu rodzica. Kochani pamiętajcie zdrowie waszych dzieci jest ważne, ale wasze również. Co się stanie z dziećmi, jak wy umrzecie na zawał albo dostaniecie wylewu?
18. Uznanie że praca i terapia z autystą polega tylko na uczeniu się w formie siedzenia przy stole.
Są to również zajęcia typu pieczenie ciasta, spacer, zabranie dziecka do sklepu, oglądanie wspólne bajki, skakanie, zajęcia domowe – nie ma ograniczeń wszystko co robimy z dzieckiem autystycznym wymaga wysiłku i jest pracą jego i waszą.
19. Pozostawianie dziecka na zbyt długi czas samego.
Jego pomysły na zabawę są ograniczone, więc popada w stymulację i wyłącza się będąc samo w swoim świecie.
20. Zmęczenie, bo przestaje się wtedy racjonalnie myśleć.
Tu nic nie trzeba dodawać.
21. Praca na nieodpowiednich obrazkach.
Najlepsze są duże (czytelne) rysunki, czyli bity zawierające konkretną informację bez zbędnych rozpraszaczy. Również zdjęcia są świetną pomocą bo wzbudzają większe zainteresowanie dziecka.
22. Czasami słyszę po co uczę autystę skoro i tak mu to nie potrzebne.
Jest to ćwiczenie umysłu (szczególnie matematyka, ćwiczenia lewopółkulowe, sekwencje itp.). Po drugie ja nie wiem co mu będzie potrzebne za 5 czy 10 lat. Nie wiem jak dany autysta będzie funkcjonował i co będzie lubił robić, więc ćwiczymy, to co się da, a może w przyszłości odnajdzie w tym swoją pasję.
23. Brak notatek z przebiegającej terapii osiągnięć.
Zawyżanie w opiniach osiągnięć dziecka, bo nie ma wtedy widocznych efektów pracy i jest uczucie, że stoimy w miejscu. Oprócz krótkiej notatki z zajęć, na marginesie pisze swoje refleksje (co poszło nie tak, co powinnam zrobić inaczej, na czym się skupić bardziej), po to aby następne spotkanie z dzieckiem było lepsze i efektywniejsze.
24. Bezstresowe wychowanie jest niemożliwe.
Stres jest towarzyszem życia nie zależnie od tego czy chcemy czy też nie. Natomiast możemy nauczyć się stres minimalizować i panować nad nim. Dziecko musi od najmłodszych lat oswajać się ze stresem i porażkami, bo gdy będzie miało lat kilkanaście to po prostu nie poradzi sobie z nim.
25. Zbyt częste diagnozowanie autyzmu.
Cechy autystyczne nie powinny od razu odzwierciedlać się w dokumentacji pod nazwą “autyzm”. Jest tzw. triada autystyczna, która moim zdaniem powinna być podstawą autyzmu. Ja miałam i mam sporo cech autystycznych, ale to nie oznacza, że mam autyzm tylko cechy, z którymi w mniejszym lub większym stopniu radzę sobie. Nie jestem autystką, tylko być może mam zaburzenie RAD co jest podciągnięte pod spektrum autyzmu, ale to nie jest to samo co autyzm. Śmiało i z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że każdy człowiek ma cechy autystyczne. Oszalałam? Nie! Czy Ty nie masz jakiegoś swojego utrwalonego schematu np. układania rzeczy w szafie, albo butów na półce, czy kubków w szafce, czy nie masz rytuału chodzenia spać (najpierw kąpiel, szklanka wody, mycie zębów, czytanie książki i lulu). Każdy z nas złapie się na takim swoim, własnym „autystycznym” zachowaniu. Czyż nie?
Oj trochę namazgrałam. Mam nadzieję, że przejaśni się wam trochę temat autyzmu. Zawsze możecie do mnie napisać i pytać.
Autor: Magdalena Kosiń
Tag:WordPress
1 Comment
Jestem pod wrażeniem Pani osoby – kompetentna i merytoryczna.
Pozdrawiam
Renata Koniarska