BŁĄD nr 4 – WDRAŻANIE PROGRAMU NEUROTYPOWEGO ROZWOJU W ODDZIAŁYWANIA WOBEC DZIECKA W SPEKTRUM AUTYZMU, BEZ UWZGLĘDNIENIA JEGO POZIOMU FUNKCJONALNEGO
Wszyscy rodzice, nauczyciele, terapeuci i inni specjaliści, mający kontakt bądź bezpośredni wpływ na rozwój, funkcjonowanie i naukę dzieci i młodzieży autystycznej, mają bezwzględny obowiązek wprowadzić uzasadnione dostosowania, do aktualnego potencjału dziecka. To obowiązek podjęcia rozsądnych i realnych do zrealizowania kroków, w celu uniknięcia niekorzystnej sytuacji zakłócającej, blokującej rozwój dla dziecka w spektrum. Wszystko to pięknie brzmi, ale rzeczywistość jest zdecydowanie inna.
Wielu rodziców udając się na terapię z dzieckiem w pierwszej kolejności wyraża żądanie: „niech On/Ona zacznie mówić”. Życzenie, żądanie, chęć, jakkolwiek by to nazwał powinno być uwarunkowane realną oceną potencjału dziecka. Powinno się ocenić poziom funkcjonowania „tu i teraz” i zacząć pracę od poziomu, na którym realnie znajduje się dziecko. Jeśli ono nie mówi to oceniamy dlaczego? Jaki jest stan uwagi, rozumienia otaczającego świata, poziomu bazowych funkcji komunikacyjnych itp. Wielką przeszkodą (przynajmniej dla mnie) jest zbyt często wśród rodziców, postawa roszczeniowa i nieakceptująca własne dziecko. „Chcę żeby mówiło, ale nie będę korzystać z obrazków, bo to obciach”. Hmm? Czy na pewno? Zawsze wówczas pytam: „Woli Pani, aby dziecko krzyczało, biło inne dzieci, kopało panią w miejscach publicznych, bo nie umie wyrazić swojej potrzeby, gdyż nie ma narzędzia do komunikacji? To nie jest wstyd, że wszyscy patrzą i komentują? Obciachem dla Pani jest spokój dziecka i książka do komunikacji?” Dopóki rodzice nie przetrawią tego sami, dziecko nie otrzyma właściwego wsparcia.
Kolejna kwestia to nieużyteczność terapii i wsparcia. Spektrum autyzmu, to NEUROATYPOWOŚĆ, a nie neurotypowość. Czy wymaga to tłumaczenia? Niestety wielu nauczycieli i również terapeutów tego nie rozumie. Podchodzi do dziecka z ASD, jak tego o typowym rozwoju – to poza wszelką logiką. Uczą te dzieci mówiąc brzydko „pierdół”, które do niczego mu się nie przydadzą, nie wesprą w życiu społecznym, w nawiązywaniu kontaktów. Uczą stolikowo, na zasadzie powtarzania jak papuga, a poza zrozumieniem. Główną zasadą pracy z autystykami jest UŻYTECZNOŚĆ i NAUKA NA ZAWSZE, a nie dla samej nauki. Dziecko wychodząc z klasy, gabinetu powinno być wyposażone w takie umiejętności, które są mu tu i teraz potrzebne. Bez sensu jest uczyć czegoś, z czego nigdy nie skorzysta, to strata czasu przede wszystkim dla dziecka.
Więcej o tych błędach będzie na szkoleniu w Piotrkowie Trybunalskim, już 31 lipca.
