SMARTFON CZY DZIECKO – wybór należy do Ciebie
Dzisiejszy świat zwariował, a to szaleństwo nie wróży nic dobrego. Dorośli gonią za pracą, pieniędzmi, pozycją itp. Dzieci zostawione samym sobie, bo przecież rodzice nie mają czasu na nic, a On czy Ona są tacy dojrzali i samodzielni. Na pewno?
Dziś rzeczywistość pokazuje, że my dorośli nie mamy czasu dla własnych dzieci. Za to mamy wygórowane oczekiwania względem świata i samego dziecka, przy okazji licząc, że ktoś zrobi coś za nas. Dla wielu z nas to telefon jest „my precious”, nie dziecko.
Rodzice ZAWSZE mają czas odebrać telefon, choć nie zawsze mają sekundkę, aby zapytać dziecko jak minął dzień w szkole. Mają czas, żeby wejść na media społecznościowe i intensywnie prześledzić co, kto, gdzie i jak. Za to nie znajdują chwili by wymienić z własnym dzieckiem co najmniej 50 kręgów komunikacyjnych. Nawet jeśli dziecko wraca za szkoły mama pyta: „Jak tam? albo „Jak było w szkole?” i liczy, że dziecko odpowie : „OK”. Koniec gadki, bo przecież smartfon czeka (brawo w ciągu dnia zdobyłeś się na wysiłek 2 kręgów komunikacyjnych). A jeszcze czasami jest tak, że rodzic niby zadaje pytania w oczekiwaniu na odpowiedź od dziecka, wgapiony i klikający w swój martwy skarb.
Rodzic wychodząc z domu najpierw sprawdza czy ma telefon, a nie czy dziecko ma zaspokojone swoje potrzeby. Dba o telefon (piękne etui), żeby się nie zniszczył. A czy tak dba i interesuje się własnym dzieckiem? Kiedy telefon dzwoni dorosły natychmiast go odbiera, a czy kiedy dziecko płacze, o coś prosi czy pyta, też tak reaguje szybciutko?
Takie mamy realia, straszną perspektywę. Dziecko, które pozbawione jest prawdziwego (nie pozornego) zainteresowania, uwagi ze strony przecież najważniejszych osób w jego życiu – gubi się w gąszczu emocji i codzienności. Nagle jak na ten smartfon dzwonią ze szkoły z kolejną skargą, dorosły odreagowuje na dziecku – karząc, krytykując. W swojej postawie nie widzi nic złego – no przecież jeść ma co, ubrania ma z górnej półki, najlepsze gry i kompa. Czego jeszcze chce?
Droga Mamo i Tato ONO chce i potrzebuje Ciebie. Potrzebuje uwagi, zrozumienie i waszej rzeczywistej obecności (cielesnej i duchowej).
Zastanówcie się jak wygląda wasza rozmowa z dzieckiem, kiedy siadacie do śniadania, kiedy wraca ze szkoły. Ile budujecie jednorazowo kręgów komunikacyjnych? Spójrzcie w lustro i uderzcie się w pierś. A potem pomyślcie ile dajecie dziecku emocji, wsparcia psychicznego i zrozumienia jego/jej problemów (te są dla dzieci ogromne, mimo że dla was są błahostką).
Kiedy już obiektywnie dokonasz autooceny, pomyśl dlaczego wasze życie tak wygląda i dlaczego wasze dziecko jest smutne, samotne wewnętrznie i pogubione we własnych myślach.
Problemy naszych dzieci nie biorą się znikąd. Dziecko, które ma dobre relacje i satysfakcjonujący kontakt z rodzicami/opiekunami jest bardziej odporne na wyzwania dnia codziennego, silne emocjonalnie i psychiczne. Potrafi radzić sobie z problemami, a życie go nie przytłacza. Niestety wiele dzieci nie ma takich możliwości, bo rodzice mają inne priorytety.