OCZY, KTÓRE NIE WIDZĄ – O NIEWIDZIALNYCH DZIECIACH I NASTOLATKACH W SPEKTRUM AUTYZMU
Wyobraźmy sobie świat, w którym codziennie mijamy kogoś niewidzialnego. Jest tuż obok, oddycha tym samym powietrzem, słyszy to samo co my – ale go nie widzimy. Nie dlatego, że naprawdę znika. Nie dlatego, że założył pelerynę-niewidkę z Harrego Pottera. Po prostu nie chcemy go zobaczyć.
Właśnie tak wygląda codzienność wielu dzieci i nastolatków w spektrum autyzmu. Są wśród nas – w szkołach, na placach zabaw, w komunikacji miejskiej, w sklepie. Ale świat neurotypowy, ten „większościowy”, często wybiera wygodne niepatrzenie. Udajemy, że wszystko jest dobrze. Że przecież „radzi sobie”, że „nikt nie powiedział”, że „jakoś funkcjonuje”. Odhaczamy systemowe obowiązki, tworzymy pozory wsparcia i rozgrzeszamy się frazami typu „nie wiedziałem”, „nie było widać”, „nikt nie zgłosił”.
Tymczasem to właśnie nasza ignorancja, nasze „nie patrzę – nie widzę – nie wiem”, zmusza te dzieci do czegoś znacznie bardziej dramatycznego niż mogłoby się wydawać. Do maskowania.
Maskowanie – brzmi niewinnie, jak gra, jak zabawa. A to bolesna, wyczerpująca strategia przetrwania. Autystyczne dzieci uczą się grać rolę, by wtopić się w tłum. Odtwarzają neurotypowe zachowania, tłumią własne impulsy, ukrywają sensoryczne przeciążenia. I przez to – znikają, wewnętrznie i tożsamościowo giną. Fizycznie obecne, psychicznie – samotne. Bo nauczyły się, że by być „akceptowanym”, trzeba być jak wszyscy. A jeśli nie umiesz – lepiej zniknij.
W tej opowieści nie ma magii, nie ma czarów. Jest za to potężna hipokryzja dorosłych, systemów i społeczeństwa, które woli zamknąć oczy, niż zadać sobie trud zrozumienia. Brakuje wiedzy? Można sięgnąć po książkę, zapisać na szkolenie, zapytać. Ale przecież łatwiej powiedzieć: „nie wiedzieliśmy, że potrzebuje wsparcia”. Łatwiej umyć ręce.
A przecież to nie są historie z innego świata. To rzeczywistość – codzienna, cicha, pełna cierpienia, które nie jest dramatyczne w formie, ale niszczące w skutkach. Dzieci w spektrum nie chcą być niewidzialne. Chcą być zauważone, zrozumiane i zaakceptowane – bez konieczności udawania kogoś, kim nie są.
Nie mamy prawa oczekiwać, że dziecko dopasuje się do świata, jeśli ten świat nawet nie spróbuje się do niego zbliżyć. Nie wystarczy dobra wola – potrzebna jest świadomość, otwartość i prawdziwe, autentyczne wsparcie. To nie dzieci w spektrum muszą się zmieniać. To my – dorośli, nauczyciele, rodzice, urzędnicy, społeczeństwo – musimy zdjąć klapki z oczu – bo w końcu końmi nie jesteśmy?!
Niestety jeśli nadal będziemy udawać, że nic się nie dzieje, to pewnego dnia możemy się obudzić w świecie, w którym zbyt wiele istnień zniknęło na zawsze. Nie dlatego, że chciały. Ale dlatego, że nikt nie spojrzał im w oczy.

Tag:ASD, autyzm, zespół Aspergera