DZIECKO W SPEKTRUM AUTYZMU
MA PRAWO POWIEDZIEĆ „NIE”
Hmm niby oczywiste, a okazuje się w praktyce, że niekoniecznie. Rodzice, nauczyciele i niektórzy terapeuci niby wiedzą, a mimo to, uczą i wymagają bezwzględnego podporządkowania się ich wyborom, decyzjom. Taka postawa jest po pierwsze przemocowa, po drugie poza szacunkiem i akceptacją wolności drugiego człowieka, także tego w spektrum autyzmu. Jasne jest, że w niektórych kwestiach jak np. bezpieczeństwo (ruchliwa ulica), zdrowie (podanie leków), nie ma dyskusji. Tu rzeczywiście decyzje podejmuje osoba odpowiedzialna za zdrowie i życie dziecka. Tu nie dyskutujemy, tu nie przestrzeni do negocjacji. W wielu jednak sytuacjach ta przestrzeń jest absolutnie możliwa.
Każdy z nas ma prawo nie lubić jakiej potrawy (ja nienawidzę krupniku i nikt nie zmusi mnie, aby go jadła) i odmówić. To należy uszanować. Każdy z nas ma preferencje odzieży (ja uwielbiam odzież niekrępującą ruchów, nie czuję się komfortowo w sukienkach i szpilkach czy makijażu). A na tym polu często dochodzi do sprzeczek między rodzicami a dziećmi: „bo on tylko by w koszulce z Minionkiem chodził” – i co ci to przeszkadza? Takich przykładów można szerzyć całą masę.
Najgorsze jest jednak to, że naszymi działaniami, niepozwalającymi dzieciom uczyć się odmawiać, protestować, a co najważniejsze akceptować ich odmowę, wpędzamy osoby z ASD w „kozi róg niesamodzielności”.
Prowadzimy do tego, że w życiu nastoletnim i dorosłym są niezdolne do odmowy, a tym samym narażone na wiele niebezpieczeństw (także tych nadużyć seksualnych). Stają się nieporadne życiowo i uzależnione od innych. Nie potrafią negocjować swoich racji, a to prowadzi do konfliktów na różnym tle.
Zatem dopóki nie pojmiemy, iż osoby w spektrum autyzmu to wolne jednostki, mające swoje preferencje, będziemy działać wbrew ich rozwojowi i funkcjonalności. Potem będzie za późno, aby to naprawić.